Leningrady wSzczecinie.pl

"Te państwa już nie istnieją, ale ich ślady wciąż można znaleźć na ulicach Szczecina" - pod takim tytułem w serwisie wSzczecinie.pl ukazał się artykuł o jugosłowiańskich kioskach, NRD-owskich biurowcach, czechosłowackich tramwajach i radzieckich blokach mieszkalnych.

Leningrady na Osiedlu Przyjaźni/fot. K. Rzeszotarska

O sojuszniczym imporcie z Leningradu pisałem już parę lat temu, a w artykule Marcin Gigiela wątek ten znalazł swoją kontynuację. Pozwalam więc sobie go zacytować: 

ZSRR: Bloki, które przypłynęły do Szczecina statkami

Nazwa Osiedla Przyjaźni na szczecińskim Świerczewie nawiązywała pierwotnie oczywiście do „przyjaźni” polsko-radzieckiej. I nie była przypadkowa. Pierwsze bloki, które tam wybudowano w latach 70., przypłynęły w częściach z ówczesnego Leningradu, czyli dzisiejszego Petersburga.

W 1973 r. „Budimex” podpisał z radzieckim „Techoeksportem” (Техноэкспорт) umowę na dostawę i montaż w Polsce budynków wielorodzinnych w wersji 1ЛГ-600А. Niewątpliwie wpływ na ten kontrakt miała ogólna polityka ZSRR wobec swoich politycznych satelitów, narzucająca im radziecką myśl techniczną i produkcję przemysłową – mówi Jakub Matura, miłośnik historii, który był na wszystkich osiedlach w Polsce, gdzie stanęły „Leningrady”: w Szczecinie (15 budynków), Policach (5), Świnoujściu (4) i Gdańsku (3).

Projekt autorstwa leningradzkich architektów rozwijał ideę zabudowy wielkopłytowej – taniej i szybkiej w realizacji. Na plac budowy przyjeżdżały gotowe już elementy, prefabrykowane wcześniej w Kombinacie Budownictwa Mieszkaniowego nr 3.

W Szczecinie postawiono 8-piętrowe „Leningrady”. Najpierw sześć budynków na Osiedlu Przyjaźni, a kolejnych dziewięć, po sąsiedzku, na Osiedlu Kaliny. Były identyczne – z wstęgą okien ciągnącą się przez całą długość budynków, balkonami w stylu „loggia”, nadbudówkami na dachu i śnieżnobiałą elewacją. To wszystko sprawiało, że w ZSRR porównywano je do statków. Teraz wyglądają już jednak nieco inaczej.

„Leningrady” stały się ofiarą panującej w Polsce mody na pastelozę. W trakcie procesu ocieplania utracona została ich oryginalna kolorystyka: fantastyczna biel z pomarańczowymi lub rdzawymi akcentami we wstęgach okien. Na klatkach schodowych wprowadzono również węższe okna – jak mniemam z przyczyn ekonomicznych – co zdeformowało harmonijną linię okien ciągnącą się przez całą długość budynku oraz zaciemniło wnętrza klatek – wylicza Jakub Matura, który dokładnie opisał „Leningrady” w 9. Numerze magazynu „Szczeciner” z 2017 roku.

Osobną kwestią były utyskiwania pierwszych lokatorów na różnego rodzaju niedoróbki. Od niechlujnego wykończenia, przez nieszczelne okna i hałasujące windy, po smród wydobywający się ze zsypów.

Wydaje mi się, że z biegiem lat uporano się z wieloma problemami wieku dziecięcego. Dokonano wymiany instalacji hydraulicznych, ocieplono ściany, wymieniono stolarkę okienną, wprowadzono nowe windy. Paradoksalnie, panujący obecnie standard mieszkaniowy w Polsce, z racji na wysokie koszty budownictwa preferujący małe metraże, nie oferuje skokowo wyższej jakości od budownictwa z wielkiej płyty – komentuje nasz rozmówca.

Zwraca też uwagę, jak wygląda otocznie „Leningradów”. To nasłonecznione, widne przestrzenie między blokami, kontrastujące z ciasną zabudową współczesnych osiedli deweloperskich.

Popularne posty