Skrawek Polski po zachodniej stronie Odry

Rzeczywistość ostatnich lat wojny sprawiła, że idea oparcia granicy zachodniej Polski o Odrę i Nysę nabrała realnych kształtów. W prezencie od zwycięskich mocarstw otrzymaliśmy tereny sięgające prawych brzegów tych rzek, a na dokładkę - także skrawek leżący po lewej stronie Odry w jej końcowym biegu. Jak to się stało, że ziemia ta należy dziś do Polski?

Spoglądając na górny bieg zachodniej granicy Polski widzimy, jak w okolicach Gryfina odbiega ona od Odry i zmierza prosta linią ku Nowemu Warpnu. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że rozsądniej było ją wytoczyć wzdłuż rzeki, aż do jej ujścia do Zalewu Szczecińskiego. Takie też podjęto postanowienie podczas pierwszej konferencji Wielkiej Trójki w Teheranie w 1943 r., gdzie mówiono już o granicy Polski opartej na linii Odry. Nie było to jednak precyzyjne założenie. Po pierwsze, rzeka przecina na dwoje Szczecin, pozostawiając po zachodniej stronie jego zasadniczą część. Po drugie, każde tak wielkie miasto powinno posiadać odpowiednie zaplecze przestrzenne, gospodarcze, komunikacyjne. Tak też myśleli reprezentujący polską administrację pierwsi osadnicy, którzy 26 kwietnia 1945 r. przybyli do Szczecina. Nie posiadali jeszcze wówczas żadnych instrukcji umożliwiających jasne określenie terenu zasiedlenia wokół miasta. Pełniący funkcję kierowniczą grupy inż. Piotr Zaremba zakładał więc, że pojęcie obszaru Szczecina rozciąga się na jego podmiejski powiat. 

Obszar ten przed wojną zwany był przez Niemców Landkreis Randow – od rzeczki Rędowy, która opływała go od zachodu. I na niej to swoje wyobrażenie o zapleczu Szczecina oparł pierwszy polski prezydent miasta. Odwołał się tu do sugestii wybitnego poznańskiego historyka Zygmunta Wojciechowskiego, który to w książce pt. „Polska nad Wisłą i Odrą w X wieku” (wyd. 1939 r.) część granicy państwa piastowskiego w X i XI w. sytuował właśnie nad Rędową. W efekcie wyprzedzając postanowienia konferencji poczdamskiej, Zaremba podpisał nominacje na sołtysów dla wsi Dołuje i Stolec, zbliżając tym samym obszar Polski do owej rzeczki. 

Rzeczywistość dalszych tygodni pokazała jednak, że zachodnie okolice Szczecina, ze względu na ich niewiadomy status, wciąż stanowiły ziemię niczyją. Z tego też powodu w lipcu postanowiono wyznaczyć tymczasową linię demarkacyjną, biegnącą od Odry przez Gumieńce, Osowo i Warszewo znów ku Odrze, pozostawiając po stronie niemieckiej podmiejskie osiedle Głębokie. Nie było to najkorzystniejsze wyjście, ale przynajmniej zapewniało kontrolę nad przepływem ludności niemieckiej, która nie godząc się na ówczesny stan rzeczy utrudniała proces osiedlania się Polaków.

Fragment mapy sztabowej z 1949 r. (skala 1:100 000). Ukazuje ona przebieg granicy polsko-niemieckiej na południe od Szczecina, tuż przed demarkacją dokonaną w 1951 r. Wówczas widoczna na rzucie wieś Staw (Staffelde) przypadła finalnie Niemcom.

Nadzieję na sfinalizowanie palącego problemu przyniosły postanowienia układu poczdamskiego, zatwierdzające nową zachodnią granicę Polski. Biegła ona  od Morza Bałtyckiego, na zachód od Świnoujścia i Szczecina, wzdłuż rzeki Odry i Nysy Łużyckiej po Sudety. Akt ten posiadał charakter delimitacyjny, tzn. że ostatecznie określał granicę polsko-niemiecką. Dalszym krokiem wcielającym go w życie były zabiegi demarkacyjne, polegające na szczegółowym wytyczeniu granicy w terenie. Na ten etap prac Polacy musieli czekać jeszcze do września. Do tego czasu los takich miejscowości jak Police, Trzebież i Nowe Warpno nadal nie był prawnie ustalony.

Proces ostatecznego wytyczenia granicy w terenie rozpoczął się 20 września w Gryfii (Greifswald). W posiadaniu Polaków i delegacji radzieckiej znajdowała się jedynie mapa w skali 1:1500000, która była dokładną kopią mapy podpisanej przez Wielką Trójkę w Poczdamie. Zakreślona na niej granica od Gryfina po Bałtyk biegła w linii prostej. Zadaniem obu stron było ustalenie na mapach sztabowych w skali 1:100000 jej dokładnego przebiegu. 

W trakcie prac okazało się, że koncept prostej linii przecinał na niekorzyść Polski dwa ciągi komunikacyjne: kolejkę wąskotorową biegnącą ze Szczecina przez Stolec i Podjezierze (Hintersee) do Nowego Warpna oraz szosę wiodącą z Linek (Linken) przez Buk i Stolec w głąb Puszczy Wkrzańskiej. Stawiany przez Polaków argument oparcia granicy wzdłuż linii kolejki okazał się za słaby dla Rosjan ze względu na fakt jej... uprzedniego demontażu. Wprowadzono jedynie korektę pozostawiającą na polskim terytorium wspomnianą szosę. Datę objęcia tych ziem przez Polskę ustalono na 4 października.

Ciekawą sprawą jest fakt, że o przebiegu granicy w tych okolicach mówiono już nim wybuchła II wojna światowa. Podczas II Zjazdu Stowarzyszenia Geografów i Etnografów w Polsce w 1927 r. historyk Władysław Semkowicz zaprezentował pierwszą jednolitą, hydrograficzną interpretację podstaw geograficznych kraju. W jego ujęciu ziemie polskie przedstawiają się jako wyodrębniona z otoczenia całość geograficzna, złożoną z obszaru dwóch, ściśle ze sobą sprzężonych dorzeczy zlewiska Bałtyku: Wisły i Odry. Semkowicz zwrócił uwagę, że w epoce piastowskiej terytorium państwowe Polski pokrywało się niemal zupełnie dokładnie z obszarem dorzeczy obu strumieni, a granice kraju pokrywały się mniej więcej z ich zewnętrznymi wododziałami. 

Badania naukowe doprowadziły do określenia podłoża geograficznego Polski jako „obszaru ściśle ze sobą spojonego dorzecza Wisły i Odry, a ponadto także zespołu położonych pomiędzy ujściami Wisły i Odry dorzeczy małych rzek uchodzących wprost do Bałtyku”. Niejasność budziła kwestia ujścia Odry. Część uczonych widziała koniec jej biegu w miejscu, gdzie wpływa do Zalewu Szczecińskiego. Inni twierdzili, że ujście Odry znajduje się tam, gdzie osiągają Bałtyk jej trzy ujściowe ramiona wypływające z Zalewu Szczecińskiego: Piana, Świna i Dziwna. Basen zalewu stanowi więc dorzecze i zarazem deltę Odry. 

Idąc tym tokiem rozumowania Zygmunt Wojciechowski w wydanej po wojnie pracy pt. „O lewy brzeg Odry” postawił postulat przesunięcia ustalonej już granicy do wododziału za Odrą. Oznaczałoby to, że do Polski powinny należeć także dorzecza Piany i Wkry oraz miasta: Strzałów (Stralsund), Tymin (Demmin), Wołogoszcz (Wolgast), Nakło (Ankalm) i Branibór Nowy (Neubranderburg). W pracy tej argumentowano, że „granica biegnąca nurtem Odry, pozostawiająca w rękach niemieckich lewy brzeg Odry i dostęp do Zatoki Szczecińskiej byłaby granicą nienaturalną”. Za zaliczeniem do dorzecza Odry całości zlewiska Zalewu Szczecińskiego przemawiać miały również argumenty historyczne. Zlewisko to było bowiem terenem osadnictwa plemion zachodniopomorskich: Wkrzan, Rzeczan, Doleńców, Redarów i Czrezpienian.

Ostatecznie inne argumenty zaważyły na końcowych decyzjach. Kierowano się przede wszystkim myślą, że granica na Odrze i Nysie Łużyckiej jest najkrótszą z możliwych i ze strategicznego punktu widzenia najłatwiejsza do obrony. Wyjątek uczyniono jedynie na odcinku biegnącym od Gryfina po Świnoujście, gdzie granicę od biegu Odry odsunięto ku zachodowi. Choć zapewniono Szczecinowi odpowiednie zaplecze, to jednak stworzona przez komisję granica brutalnie potraktowała naturalne uwarunkowania terenu. Pozostawiła Świnoujście bez ujęć słodkiej wody, przecięła wpół Zalew Szczeciński i Jezioro Nowowarpieńskie - rozdzielając przy tym od siebie Stare i Nowe Warpno, rozkroiła monolityczną dotąd Puszczę Wkrzańską i pobiegła ku Odrze w poprzek szczerych pól.

Wytyczenie granicy w ten sposób utworzyło w okolicach Szczecina swoiste ślepe zaułki. Obszar rozpościerający się na północ od miasta ma połączenie komunikacyjne z reszta kraju tylko u jego południowej podstawy. Z reszty stron wyizolowany jest granicą państwową oraz wodami Odry i Zalewu. W dobie PRL pojawiły się różne koncepty poprawy sytuacji komunikacyjnej wkrzańskiego skrawka ziemi. Stworzono projekt usypania grobli między Nowym Warpnem i Świnoujściem, na której wytyczono drogę łącząca oba miasta. Grobla pełnić miała równocześnie funkcję blokady przeciw ewentualnej niemieckiej agresji drogą morską. Myślano również o wznowieniu połączenia promowego między Policami a Świętą. Planty te utknęły na etapie nigdy nie zrealizowanych projektów. Sytuację tę ma w przyszłości odmienić budowa zachodniej obwodnicy Szczecina, która połączy tunelem drogowym Police z powiatem goleniowskim.

Równie osobliwy jest obszar leżący na południowym skrawku powiatu polickiego. Do leżącej tu wsi Pargowo można dostać się tylko jedną utwardzoną drogą. Tuż za wsią granica opada ku nurtowi Odry Zachodniej, skąd aż do trójstyku granic Polski, Czech i Niemiec biegnie już tylko wzdłuż nurtów Odry i Nysy Łużyckiej.

Ów lewobrzeżny skrawek Polski jest obszarem o fascynującej historii i niezwykłej urodzie. Pragnących poczytać więcej na jego temat polecam więc moje wcześniejsze wpisy na blogu, m.in.: Puszcza Wkrzańska i Słowianie, ale którzy? lub do zapoznania się z artykułami zawodowych historyków: Kształtowanie zachodniej granicy Polski w latach 1945–1989 i Granica z Niemcami mogłaby sięgać dalej na zachód od Szczecina, gdyby polscy pionierzy mieli więcej spirytusu

Popularne posty