Swobnica - jeszcze tu nie byliście?!

  • Zamek w Swobnicy to pasjonująca historia jednego z najbardziej spektakularnych obiektów warownych Pomorza Zachodniego i jednocześnie jednego z bardziej niedocenionych. 
  • Po latach zaniedbań sytuacja obiektu uległa poprawie. 
  • Obowiązkowy punkt wycieczek dla miłośników historii zakonów rycerskich.

Trochę niewesołej historii z dobrym zakończeniem

Swobnica zwróciła moją uwagę po raz pierwszy dość banalną, ale jednocześnie osobliwą ciekawostką zamieszczoną w jednym z PRL-owskich przewodników. Otóż na szczycie zamkowej wieży miało rosnąć drzewo. Trzeba było to zobaczyć! Pierwszemu spotkaniu z zamkiem towarzyszyło to przyjemne uczucie, jakie pojawia się wkraczając na nieznany sobie ląd. Ukryty pośród drzew obiekt zaimponował rozmiarem i... przeraził skalą dewastacji.

Po przyjeździe nie na miejsce okazało się, że wieża stoi. Ale już bez drzewa na szczycie. Zainteresowanych od razu uprzedzam, że zdjęcie ukazuje stan przed remontem.

Ale po kolei: początki dziejów zamku związane są z obecnością templariuszy i joannitów na Ziemi Bańskiej, którzy zaproszeni tu zostali przez książąt gryfickich. Murowany zamek wzniesiony został na półwyspie Jeziora Grodziskiego w 1377 r. Otaczały go usadowione na planie kwadratu 15-metrowe mury oraz do dziś imponująca 30-metrowa wieża o funkcjach obronnych. Po wyprowadzeniu się joannitów z tych ziem w XVII w. zamek zaczął przechodzić przez ręce niemieckich właścicieli, z mniej lub bardziej spektakularnym efektem. Po wojnie obiekt nie znalazł się w kręgu zainteresowań stosownych instytucji, być może nie posiadał uzasadniającej nadanie mu należytego statusu historii (np. tak jak zamek w Tucznie, należący do sympatyzującej z Polską gałęzi rodu Wedlów). Trafił w ręce PGR, co nie uchroniło go niestety przed postępującą dewastacją. W 1992 r. został nabyty przez przedsiębiorcę z Belgii. Ten jednak nic nie zrobił, by przywrócić mu dawną świetność. Zamek nadal popadał w ruinę, sprawa trafiła więc w końcu do prokuratury i dopiero w 2011 Gmina Banie zdołała go przejąć. Dziś w miarę swoich skromnych możliwości stara się uchronić go przed dalszym niszczeniem. Zainteresowanych pogłębieniem wiedzy o dziejach zamku odsyłam do linków zamieszczonych na dole wpisu.

Jak już wspomniałem, zamek nie został doceniony przez miniony system, znajdował się więc z dala od popularnych szlaków turystycznych. Ciekawych świata ludzi jednak nie brakuje i zamek przysporzył sobie aktywną grupę orędowników przywrócenia jego dawnej świetności. U schyłku lat 80-tych do Swobnicy zajechał reporter Radia Szczecin, Roman Czejarek, dziś ceniony redaktor Polskiego Radia ("Lato z radiem"...). Zauroczony zamkiem nagrał reportaże na temat jego sytuacji. W działania na rzecz zamku włączyło się też Stowarzyszenie "Czas Przestrzeń Tożsamość" pod przewodnictwem Andrzeja Łazowskiego. W 2006 r. wydało książkę o Swobnicy autorstwa Czejarka, podejmowało także otwartą debatę na temat sytuacji zamku i kierowało do stosownych instytucji apele o ratowanie zabytku. Istotną rolę w ratowaniu zamku odegrał gryfiński regionalista Marian Anklewicz, założyciel w 2009 r. Stowarzyszenia "Zamek Swobnica", który zainicjował akcję składania w prokuraturze zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa przez belgijskiego właściciela zamku. W działania tego stowarzyszenia zaangażowała się m.in. wójt Gminy Banie, Beata Sadowska. Gmina zaś sama w sobie walczyła o uporządkowanie sprawy. W efekcie wszystkich starań w 2011 r. zamek został przekazany na jej własność.

Skala zniszczeń zamku jest ogromna, więc kompleksowa restauracja wiąże się z poniesieniem dużych kosztów. Gmina Banie poczyniła już jednak działania, które zabezpieczają obiekt i udostępniają jego fragmenty dla ruchu turystycznego. Wykonano remont dachu najważniejszego, wschodniego skrzydła zamku, oraz obronnej wieży, udostępnionej jako punkt widokowy dla zwiedzających. Gmina obecnie stara się o pozyskanie środków na kolejne renowacje.

Jest się czym zachwycić

Poznawaniu Swobnicy jak już wspomniałem towarzyszy przyjemne uczucie odkrywania czegoś nowego. Zdumiewa skala obiektu i jego urokliwie położenie. Żeby jeszcze lepiej zrozumieć, jakie założenie przyświecało jego budowniczym i późniejszym właścicielom, warto przyjrzeć się obecnym w internecie mapom, grafikom i pocztówkom. Zamek położony był na półwyspie Jeziora Grodziskiego, w otoczeniu zieleni i zabudowań folwarcznych. Dziś trudniej to spostrzec, bo lustro jeziora się obniżyło, a sam akwen zarasta. A od północnej strony zamku nie okala już go woda, tylko podmokłe grzęzawisko.

Nim zamek przeszedł w ręce gminy, był rzekomo strzeżony jako własność prywatna. Z miernym jednak skutkiem, gdyż każdy kto chciał, mógł go zwiedzić. W gronie pasjonatów historii nie raz przemierzaliśmy liczne komnaty gmachu, starając sobie wyobrazić miniony urok wielkopańskiej posiadłości. Dużo bardziej karkołomnym zadaniem była próba obejścia murów obiektu w okresie letnim, w otoczeniu wybujałej zieleni i żądnych krwi komarów. Warto to i teraz zrobić, by poznać pierwotny, widoczny do dziś obrys murów komandorii.

Do zwiedzania udostępniona jest dziś odrestaurowana średniowieczna wieża obronna, z której rozpościera się wspaniały widok na okolicę. Wspięcie się na szczyt jest nie lada wyzwaniem, gdyż drewniane schody są bardzo strome i trzeba zachować ostrożność, zwłaszcza przy schodzeniu. Wieżę w środku rozświetla zaś jedynie naturalne światło, trzeba więc uważać na nogi. Wnętrze wieży robi wrażenie - niezwykle grube mury utrzymują chłód a surowe pomieszczenia nie mają w sobie nic przytulnego. Szczególnie warto zwrócić uwagę na... ówczesny wychodek. To ten wykusz, widoczny na zewnątrz od strony północnej, który można zlokalizować podczas wspinaczki. Załatwianie pierwszej potrzeby na takiej wysokości musiało dostarczać nie lada wrażeń...

A okolica równie piękna

Ziemia Bańska i nieodległa Ziemia Chojeńska to wyśmienite pole eksploracji dla ludzi ceniących sobie wysmakowane atrakcje turystyczne. Przepiękna jest tu przyroda, z pofalowanymi pagórami, rozległymi lasami i licznymi jeziorami, gdzie można się zaszyć z dala od skupisk ludzkich. Pasjonaci historii powinni skupić swoją uwagę na śladach po obecnych tu przed wiekami zakonami rycerskimi, na które natkniemy się w Rurce i Baniach. Miłośnicy dobrych trunków na Winnicy Turnau w Baniewicach, która przywraca wiarę w to, że można pędzić wyśmienite wino na Pomorzu Zachodnim.

Rowerzystom polecam drogę rowerową po dawnej trasie kolei, która przecina wpół Gminę Banie. Wycieczkę można zacząć w Lubanowie, przy uroczych meandrach rzeki Tywy, skąd przez Banie dociera się do samej Swobnicy. Dalej już, polnymi i leśnymi duktami niebieski szlak poprowadzi nas do samego Trzcińska Zdroju. W przyszłości droga ta ma zostać zintegrowana z wojewódzką siecią tras rowerowych, co teoretycznie pozwoli nieprzerwanym ciągiem dojechać do Swobnicy ze stolicy regionu, Szczecina.

---------------

Swobnica w internecie: Roman Czejarek, Gazeta Chojeńska, Gmina Banie, Stowarzyszenie Zamek Swobnica

Na początku serii zdjęć - as z rękawa: zamieszczone już wcześniej zdjęcie, które w konkursie Głosu Szczecińskiego zasłużyło sobie na wysoką pozycję w talii kart prezentujących atrakcyjne miejsca Pomorza Zachodniego.

Zamek w Swobnicy - jeszcze przed pierwszymi remontami. Wielki, posępny, tajemniczy.

Wnętrze zamku, mimo sporej dewastacji, pozwala jeszcze wyobrazić sobie "jak to mogło kiedyś wyglądać"...

Więźba dachu jest imponująca!

Ciekawostka ze szczytu wieży obronnej - jeden z wielu zachowanych jeszcze "wpisów pamiątkowych" ówczesnych turystów-chuliganów.

Północna fasada zamku, której... już dziś nie ma. Zawaliła się w efekcie nawarstwionych latami zaniedbań. Ocalał jedynie średniowieczny mur, stanowiący jej tylną ścianę.

Marian Anklewicz, zmarły w 2016 r. Gryfiński regionalista, który pozostawił po sobie wiele napisanych przystępnym, zajmującym językiem publikacji krajoznawczych o nadodrzańskich rejonach Pomorza Zachodniego. Walka o zamek w Swobnicy była jego jedną z idei przewodnich ostatnich lat.

Popularne posty