Ogołocona i zrujnowana policka fabryka benzyny syntetycznej wciąż kryje w sobie wiele historycznych smaczków, które stanowić mogą interesujący i namacalny ślad wojennych wydarzeń. Jednym z nich są bunkry przeciwlotnicze, obecne nie tylko na terenie fabryki, ale i także na obszarze zabudowy miejskiej Polic. Wśród ich różnorodności najbardziej osobliwe są małe, jednoosobowe, seryjnie produkowane bunkry.
Spotkać możemy je na terenie całej fabryki oraz na obszarze Polic. W Niemczech nosiły one nazwę „Einmannbunker”, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „jednoosobowy bunkier”. Nie jest to do końca prawdą, bo niektóre z nich w zależności od typu potrafiły pomieścić w sobie od 2 do 4 osób. Ich zasadniczą funkcją była ochrona podczas bombardowania – ukryci w niej ludzie chronieni byli przed siłą wybuchu, odłamkami bomb i latającymi w powietrzu odpryskami niszczonych budynków. Umiejscowienie otworów widokowych dookoła ściany sprawiało, że kąt widzenia schowanych w środku ludzi wynosił niemalże 360 stopni.
Najbardziej charakterystyczne dla polickiej fabryki są dwa rodzaje bunkrów: „Splitterschutzzelle” oraz „Westermann”. Ten pierwszy posiada mocno wyróżniającą się spośród innych typów budowę – przypomina wkopane w ziemię duże jajko. W jego niemieckim nazewnictwie spotkać się możemy z terminem „zerlegbar”, co znaczy podzielny, a w wolnym tłumaczeniu – układanka. Jest on bowiem zbudowany z pięciu dopasowanych do siebie żelbetowych skorup, zwieńczoną u góry betonową czapą. Taka konstrukcja posiadała wiele zalet. Obły kształt był mniej wrażliwy na uderzenia odłamków, które ześlizgiwały po powierzchni bunkra. Poza tym łatwiejszy był jego transport. Dostarczenie na docelowe miejsce instalacji nie złożonych ze sobą elementów było prostsze, niż transport bunkra w całości. „Westermann” kształtem budowy zbliżony jest do cylindra, na szczycie którego sadzano betonową, spiczastą czapę. Ten typ bunkra posiada dwoje drzwi - jedne większe i po naprzeciwległej stronie mniejsze. W jego wnętrzu w betonową ścianę wtapiano tabliczkę firmową informującą o miejscu wytworzenia („Westermann”, Broistedt), ilości osób jakie mogły zmieścić się w środku i numerze seryjnym produkcji. Wszystkie typy bunkrów mocowano na masywnym fundamencie, który zapewniał obiektom stabilność podczas wybuchów bomb w bliskiej odległości.
Obserwując zniszczenia wojenne na terenie polickiej fabryki można zastanawiać się, na ile skuteczna była ochrona w takich schronach. Widok przewalonych, wyrywanych z posad i rozwalonych na kawałki bunkrów pozwala uzmysłowić sobie, jak wielką siłę rażenia miały lotnicze bomby. Ukrywanie się w nich podczas nalotów musiało być mało przyjemnym doznaniem. Wystarczy przytoczyć tu wspomnienia więźniów, którzy chowali się w znacznie silniej uzbrojonych, wieloosobowych bunkrach - według ich relacji nawet w tych bunkrach można było odnieś wrażenie, że podskakują, gdy tylko w ich pobliżu spadły bomby.
|
Na Splitterschutzzelle nadal się możemy natknąć także w przestrzeni miejskiej Polic. Dwa znajdziemy na posesjach przy ul. Jana Długosza. Jeden swego czasu był zlokalizowany bodajże przy ul. Kresowej. Na bunkier tego typu natknąć się można było także w Tanowie. |
|
Jako bonus - Splitterschutzzelle w stanie dekonstrukcji na terenie Uroczyska Mosty w Puszczy Bukowej. W miejscu tym funkcjonował poligon dla saperów niemieckich, a później także polskich. Być może widoczny na zdjęciu bunkier zniszczony został w ramach działań ćwiczebnych. |